Zwiastun Tomorrowland dał mi nadzieje na senny hit na lato, ale pozostawił mnie z niesmakiem w ustach. Chociaż film ma świetne efekty wizualne, można by się spodziewać, że film (w reżyserii Brada Birda, który odrzucił nowy film Gwiezdne Wojny, aby go nakręcić) spędzi dużo czasu w Tomorrowland, ale tak się nie dzieje. Udaje mu się również przekazać przesłanie, które zostało nam przekazane w innych (i lepszych) filmach: to my decydujemy o naszej przyszłości jako ludzi. Film otwiera się jako monolog (przerywany, co mnie trochę dezorientuje). Widzimy młodego Franka Welkera (Thomas Robinson) na Targach Światowych w 1964 roku. Wita go Atena (bardzo utalentowany Raffey Cassidey), która wprowadza go do Tomorrowland. Narracja następnie przenosi się do dnia dzisiejszego, gdzie spotykamy Casey (Britt Robertson), który zostaje aresztowany po próbie powstrzymania zniszczenia miejsca startu. Jedną rzeczą, która bardzo mnie zdezorientowała, był wiek Casey: nie byłem pewien, czy chodziła do liceu...