Zwiastun Tomorrowland dał mi nadzieje na senny hit na lato, ale pozostawił mnie z niesmakiem w ustach.
Chociaż film ma świetne efekty wizualne, można by się spodziewać, że film (w reżyserii Brada Birda, który odrzucił nowy film Gwiezdne Wojny, aby go nakręcić) spędzi dużo czasu w Tomorrowland, ale tak się nie dzieje. Udaje mu się również przekazać przesłanie, które zostało nam przekazane w innych (i lepszych) filmach: to my decydujemy o naszej przyszłości jako ludzi.
Film otwiera się jako monolog (przerywany, co mnie trochę dezorientuje). Widzimy młodego Franka Welkera (Thomas Robinson) na Targach Światowych w 1964 roku. Wita go Atena (bardzo utalentowany Raffey Cassidey), która wprowadza go do Tomorrowland. Narracja następnie przenosi się do dnia dzisiejszego, gdzie spotykamy Casey (Britt Robertson), który zostaje aresztowany po próbie powstrzymania zniszczenia miejsca startu. Jedną rzeczą, która bardzo mnie zdezorientowała, był wiek Casey: nie byłem pewien, czy chodziła do liceum, czy do college'u (Robertson w rzeczywistości ma 25 lat).
W końcu spotyka się z Ateną (którą dowiadujemy się, że jest robotem) i spotykają się z dorosłym Frankiem Welkerem (George Clooney), gdy szukają innej drogi powrotnej do Tomorrowland. Spotykamy też Nixa, granego przez Hugh Laurie, który bawi się, pytając, jak rasa ludzka może mieć jednocześnie otyłość i głód.
Jeśli widziałeś zwiastun tego filmu i spodziewałeś się wielu futurystycznych prac artystycznych i CGI, muszę ze smutkiem powiedzieć, że jest ich niewiele. Przyznaję, że czasami lubię, gdy film nie przypomina trailera (pomyślałem o niedocenianym Bridge to Terabithia), ale nie tutaj. Widzę futurystyczne miasto w zwiastunie filmu, spodziewam się, że spora część tego futurystycznego miasta znajdzie się w filmie. Na ziemi są jednak dwie fajne sceny, w których występuje sklep Sci-Fi i dom z pułapką-pułapką do perfekcji.
Rodzice, jest trochę przekleństw i niektórych akcji / przerażających momentów, które moim zdaniem mogą być zbyt trudne dla każdego przed przedszkolem. Niestety, film nie spodoba się także nikomu w wieku trzynastu lub czternastu lat. Zgadzam się z lekcją z filmu, ale nie z tym, jak została opowiedziana (ani, jeśli o to chodzi, ile czasu zajęło jej opowiedzenie. Po nieco ponad dwóch godzinach wydawało mi się, że trwało to przez trzy).
Komentarze
Prześlij komentarz