Film z Morganem Freemanem? Co mogłoby pójść źle?
Normalnie poczekam do następnego dnia zanim napiszę recenzję. Tak nie będzie w przypadku remake'u Ben-Hura. Muszę wszystkim doradzić: to jeden zły film (mimo że możesz zaufać 29% aprobaty, jaką film ma na rottentomatoes.com). Kupiłem ICEE i spędziłem większość filmu zastanawiając się, kiedy powinienem go wyrzucić (zawahałem się tylko nad tym pomysłem, ponieważ siedzenie, na którym siedziałem, było bardzo wygodne).
Dla tych, którzy nie widzieli (znacznie lepszego) filmu z 1959 roku (który sam w sobie był remake'iem niemego filmu z 1925 roku) lub przeczytali książkę, historia opowiada o Judzie Ben-Hurze (Jack Houston). Żydowski książę dorasta ze swoim najlepszym przyjacielem i przybranym bratem Messalą (Toby Kebbell). Pewnego dnia Messala zdradza Judę wraz z żoną Esther (Nazanin Boniadi), matką Naomi (Ayelet Zurer) i siostrą Tirzah (Sofia Black D’Elia). Ben-Hur zostaje skazany na życie w niewoli, zanim zostaje odkryty przez szejka Ilderima (Morgan Freeman). Szczerze mówiąc, nie pamiętam, by kiedykolwiek nazwano postać Morgana Freemana, ale to Morgan Freeman, więc czy kogoś to naprawdę obchodzi? Najwyraźniej Freeman nie, bo zdarza się, że nawet on się nudzi.
Ważne jest również, aby zdać sobie sprawę, że film toczy się w czasie służby Jezusa. Jezus jest prawdopodobnie najtrudniejszą rolą do odegrania, a Rodrigo Santoro wykonuje w tym świetną robotę. Gdyby tylko dano mu więcej do pracy.
Film jest tworzony przez tych samych ludzi, którzy kilka lat temu nakręcili miniserial biblijny (a później nakręcili o tym film). Zasadniczo, jak we wszystkich filmach chrześcijańskich (i boli mnie to przyznać), serca filmowców są całkowicie we właściwym miejscu. To proces myślowy, którego nie potrafię odkryć.
Zasadniczo sceny akcji są tylko w książkach. Kiedy w końcu docieramy na scenę wyścigu na końcu, nie oczekujemy wiele (i też tego nie rozumiemy).
Rodzice, nie ma przekleństw ani żadnych materiałów seksualnych (innych niż pocałunki). Jest akcja/przemoc, ale nie gorsze niż to, co można znaleźć w filmie komiksowym. Gimnazjaliści i starsi byliby w porządku.
Właściwie to cofam. Wolałbym, żeby ludzie oglądali wersję z 1959 roku z Charltonem Hestonem (jedną z moich ulubionych rzeczy w tym filmie jest to, że nigdy nie widziałeś twarzy Chrystusa). Jasne, ten film jest długi, ale jest bardziej wciągający i dużo bardziej rozrywkowy. Nowy Ben-Hur jest dowodem na to, że w większości przeróbki nie są dobrą rzeczą.
To jest Ben Hurrible.
Przepraszam, ale przesiedziałem film, więc mogę zażartować.
Komentarze
Prześlij komentarz